piątek, 30 marca 2018

Nowy rower (2010-04-13)

Smyk przesiadł się z trójkołowca na klasyczny dwukołowy rowerek. 
Wprawdzie po obu stronach tylnego koła ma kółka pomocnicze, ale nie ma już drążka, który trzymała mama popychając lub hamując. Teraz Smyk musi napędzać swój pojazd siłą własnych mięśni i nauczyć się jak się hamuje na rowerze.

Rowerek został kupiony tydzień przed świętami, niestety przez pierwsze dni lało bez przerwy i nie dało się pojeździć. 

Na początku Smyk dość szybko się męczył, ale z czasem przyzwyczaił się do nowego rodzaju wysiłku. Wprawdzie jeszcze czasem narzeka że bolą go nóżki albo pupa, ale wtedy odpoczywamy chwilę i jedziemy dalej.
Na nowym rowerze Hultajstwo zasuwa dość szybko, więc i ja muszę narzucać sobie niezłe tempo żeby dotrzymać mu kroku, bo ciągle jeszcze towarzyszę mu na nogach.

Przeważnie urządzamy sobie godzinne spacerki po najbliższej okolicy, czasem jednak pakujemy rowerek do samochodu i po przedszkolu jedziemy do parku nad rzeką. 
A tam odpoczywamy podziwiając kwiaty.
 
Ewentualnie zatrzymujemy się przy placu zabaw. Mama odpoczywa na ławeczce, Smyk ćwiczy inne partie mięśni.

 
 
Pewnego dnia spotkaliśmy się w parku ze znajomymi. Okazało się, że Michał (ten, z którym Smyk bryknął sobie na zieloną łączkę), ma dokładnie taki sam rowerek. 
Widok dwóch Smyków, podobnie ubranych, ścigających się na takich samych rowerkach - bezcenny. A jak się doda do tego ich radosny śmiech a potem ten błysk w oku i zaróżowione policzki - przypominają się własne wyczyny kolarskie z dzieciństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...