Krzyś dostał od cioci Ani książeczkę po Patryku, a w niej - rysunek
bączka. Piękny, duży, kolorowy. Strasznie go sobie upodobał. Ile razy
wpadnie mu w łapkę ta książeczka to otwiera ją na stronie z bączkiem i
pokazuje na niego. Tak go to oglądanie pochłania, że można mu nawet
zmienić pieluchę, a Bobas leży spokojnie, nie fika, nie przekręca się,
nie ucieka!
W związku z tym postanowiłam kupić Małemu rzeczywistą
zabawkę. W miejscowych sklepach nie znalazłam, ale w internecie i
owszem, i od zeszłego tygodnia Krzyś ma ślicznego bączka:
Dość
szybko załapał jak puszczać bączka w ruch. Zdążył już też mu kilka razy
zdemontować uchwyt, ale najlepsza zabawa to jest puścić bączka w ruch a
potem łapać kolory! Albo puścić bączka w ruch i przykładać klocka, a
bączek wydaje dźwięki jak szlifierka (to tatuś pokazał Smykowi ten
wariant).
czwartek, 29 marca 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz