czwartek, 29 marca 2018

Cenciki (2008-01-10)

Mój mąż pracowicie zbiera niemal cały bilon do słoika. Strasznie bawi go ilość i ciężar tych uzbieranych cenciaków, pięcio i dziesięciocenciaków, bo takowe głównie lądują w słoiku (ćwierćdolarówki za bardzo się przydają na co dzień, żeby je tak chomikować).
A ja, paskudna żona, ile razy robię zakupy spożywcze to kupuję sobie kawałek pizzy z napojem za 2.48, i tę końcówkę daję pani w cencikach. (Mąż twierdzi, że z pewnością mnie za to liczenie tam nienawidzą, ale prawda jest taka, że raczej nie sprawdzają czy rzeczywiście jest tych pieniążków 48 czy nie.)
W niedzielę wieczorem byłam właśnie w trakcie uzupełniania zapasów bilonu w portmonentce, kiedy do kuchni wparował Bobas, i z błyskiem w oku wyciągnął rączki do słoika.
A potem świetnie się bawił rozsypując bilon po całej kuchni. Ach jak ten brzęk musiał brzmieć w jego uszach! Jak najpiękniejsza muzyka!
Tata usiłował pozbierać małe krążki do miseczki, ale jak tylko uzbierało mu się trochę, porwał to Smyk i wysypał na krzesło. Z rozmachem dosuwał krzesło do ściany,a w wyniku wstrząsu zderzenia, miedziaki podskakiwały i z brzękiem spadały na ziemię. Kolejne odsunięcie i pchnięcie do ściany, i nowy potok pieniążków sypie się na ziemię! I jeszcze raz! I jeszcze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...