U nas obżarstwa nie było. Ani indyka. Był za to kurczak w białym winie z pieczarkami i zapiekanie ziemniaczki + sałatka.
Cztery wolne od pracy dni minęły nam bardzo pracowicie, wiele zostało zrobione w domu i zagrodzie a
dla mnie te dni stały pod znakiem szycia. Krawcowa ze mnie gorzej niż
marna, mam problem z przeszyciem prosto najzwyklejszego ściegu, więc
stanęłam przed nielada wyzwaniem.
Będąc w marcu-kwietniu w
Polsce kupiłam firanki - polskie firanki są naładniejsze na świecie.
Przyleciały kilka tysięcy kilometrów ze mną do Oregonu, ale trochę
musiały poczekać na swój dzień. Namęczyłam się straszliwie, ale udało
się i nawet nie są krzywe...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz