Smyk lubi sobie "pobyć" małym dzieciątkiem - żeby tak mama ubrała, nakarmiła, ponosiła na rączkach...
Cóż kiedy mama doszła do wniosku, że dziecko musi się nieco usamodzielnić i zaczęła egzekwować samodzielne ubieranie się.
I zaczęło się.
Na pierwszy ogień poszło wkładanie butów.
Buty dziecię ma na rzepy, żadne tam sznurówki. Jak się Hultajstwu
chciało, to potrafił. Ale to "chciało" nie obejmowało porannego
zbierania się do przedszkola. Odmowa wykonania tej czynności przez mamę
kończyła się teatralnym przedstawieniem, ze szlochaniem i rzucaniem się
krzyżem na podłogę.
Możliwości aktorskie Hultajstwa znam doskonale, więc nie dałam się
nabrać. Raz doszło nawet do tego, że stwierdziłam, że jeśli chodzi o
mnie to Smyk może jechać do przedszkola bez butów i zaczęłam
przemieszczać się w kierunku wyjścia.
Wiecie jak jak szybko czterolatek potrafi włożyć buciki?
Kiedy już Smyk przyzwyczaił się, że buciki wkłada i ściąga sam, przeszliśmy do porannego ubierania się.
Tutaj kilka razy tatuś nabruździł nie wytrzymując presji w
weekendowy poranek, ale w minioną sobotę zapewniłam go, że przez cały
tydzień dziecko ubierało się samo z pominięciem skarpetek (takie
niewinne kłamstewko, bo nie dokońca ubierał się sam), więc ma się nie ruszać od stołu (właśnie delektowaliśmy się kawą) i dalej podziwiać spektakl w wykonaniu potomka.
I stał się cud.
Kolejny...
A wczoraj Smyk nie dość, że sam się ubrał kiedy brałam poranny prysznic (więc nie musiałam mu 50 razy przypominać "Ubieraj się!"),
to na dodatek sam włożył też skarpetki! Do tej pory nie dawał sobie z
nimi rady, ale widać te nowe, z płomieniami i samochodem odpowiednio go
zmotywowały. Dzisiaj wyczyn ten powtórzył.
Dodatkowo, po przedszkolu poinformował mnie, że sam poodpinał sobie
guziczki sweterka, ściągnął go (choć jeszcze wczoraj nie umiał...) i
schował do swojej przegródki, żebym go tam znalazła, kiedy przyjdę po
Smyka po pracy. Z guzikami też do tej pory były kłopoty.
Smyk tak się rozochocił, że dzisiaj sam powyciągał sobie z szuflad
ubranka, które chciał założyć, mimo, że miał przygotowany przeze
mnie komplet przeze mnie. Nie obyło się bez drobnej korekty - trochę za
ciepło na spodnie, które chciał założyć Bąbel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz