Z okazji świąt i urodzin dostajemy piękne kartki. Szkoda mi ich
wyrzucić, bo takie ładne, ale zbieranie ich też jest problematyczne –
jest ich już tak dużo, że mogłabym nimi wytapetować pokój.
Zjeść ciastko i nadal mieć ciastko! - Czy to wogóle możliwe?
Postanowiłam kilku kartkom podarować drugie życie. Taki kartkowy recykling.
Na pierwszy ogień poszła kartka walentynkowa, którą dostał kiedyś Smyk. Powstały z niej dwie nowe:
Na czerwony kartonik nakleiłam obrazki wycięte ze starej kartki –
użyłam do tego celu takich specjalnych małych gąbeczek, więc są nieco
poniesione ponad kartonikiem. Napis to kawałek walentynkowej tasiemki.
Smyk pięknie wypisał obie kartki, jedną po polsku, dla cioci:
a drugą po angielsku, dla pani w przedszkolu:
Oczywiście w obu przypadkach przepisał to co ja mu napisałam na
karteczce, choć w przypadku kartki dla pani sam zadecydował o treści.
Jak widać z deklaracji – Hultajstwo kocha swoją panią.
Spodobała mi się taka zabawa i na fali entuzjazmu powstało
kilkakartek wielkanocnych, ale na prezentaję tychże przyjdzie jeszcze
czas – albo i nie, jak dojdę do wniosku, że jednak nie ma się czym
chwalić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz