W naszym małym przydomowym ogródku nie było dotąd drzewek owocowych.
To niedoparzenie zostało ostatnio naprawione.
Wybraliśmy się całą rodziną na zakupy do szkółki.
Tam okazało się, że trochę się spóźniliśmy, bo w naszej strefie klikmatycznej drzewaka owocowe sadzi się w lutym.
A teraz to mają tylko resztki.
Ale nie uśmiechało nam się czekać do następnego lutego, więc
pogrzebaliśmy trochę w tych "resztkach" i do domu wróciliśmy z jabłonką Gala.
I zabraliśmy się za sadzenie.
Najpierw został wykopany odpowienio głęboki i szeroki dołek:
Jak widać na zdjęciu Smyk aktywnie udzielał się przy sadzeniu wchodząc tacie pod łopatę, ale obeszło się bez wypadku.
Do dołu wsypaliśmy dobrej ziemi i drzewko zostało posadzone, podlane, nawiezione.
Na koniec Hultajstwo jeszcze dosypał trochę ziemi:
A teraz chodzimy codziennie sprawdzać
jak nam to drzewko kwitnie - Smyk nie omieszka za każdym razem sprawdzić
czy ładnie pachnie.
W kolejny weekend pojechaliśmy do innej
szkółki i dokupiliśmy gruszę i śliwę, ale te czekają dopiero na
posadzenie, bo od kilku dni bez przerwy leje i nie ma jak się wstrzelić
między opadami z sadzeniem. Drzewka są w dość sporych donicach, więc nic
im nie powinno być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz