czwartek, 29 marca 2018

Licho nie śpi (2008-05-06)

Ale się porobiło!
Pochwaliłam się, że Smykowi już się poprawiło i chyba nieopatrznie sprowokowałam licho, które jeśli spało, to się przebudziło i zadziałało. 
Smykowi pogorszyło się, jeszcze się pogorszyło, a kiedy pogorszyło się jeszcze bardziej i pobił swój życiowy rekord wysokości temperatury, poszliśmy do lekarza. Oczywiście było to w piątek popołudniu, bo weekendy, zwłaszcza długie to ulubiona pora mojego dziecka na chorowanie.
I co się okazało? 
A tyle, że Mały ma infekcję zatok a do tego początek zapalenia płuc.
Na szczęście antybiotyk zadziałał jak należy i... aż boję się pisać, że Mały ma się lepiej, żeby znowu licha nie kusić.
Ale od trzech dni już  nie ma gorączki i tylko słabowity bardzo i marudny do sześcianu.
A tak wogóle to na widok antybiotyku w słodkiej zawiesince koloru różowego Hultajstwo niemal natychmiast ozdrowiało, a przynajmniej stanęło na równe nogi i teraz codziennie rano zaraz jak tylko wstanie prowadzi mnie do lodówki, wskazuje buteleczkę z lekarstwem i każe sobie zaaplikować. Szczęście dziecka trwać będzie 10 dni a potem to nie wiem co ja zrobię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...