Niedawno Smyk nauczył się też zmywać
makijaż. Zobaczył jak ja to robię, zażądał wacika, mleczka i z
namaszczceniem zaczął zmywać swój makijaż z oczu (którego nie miał, ale
jakie to ma znaczenie?)
PS
Smyk
ma się już lepiej i znowu rozpiera go energia, natomiast ja nadal czuję
się jak wielka kupa nieszczęścia i to dość niefortunne połączenie jest
dla mnie szalenie męczące. Dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do
zdrowia, mam nadzieję, że nastąpi to już niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz