Żeby
 było mało, to wczoraj za bardzo brykał w przedszkolu i znowu sobie 
nabił guza, a wiem o tym bo dostałam do podpisania protokół z całego 
zdarzenia - żebym wiedziała co się stało. Chociaż kiedy odbierałam Smyka
 to po guzie już nie było śladu.
Pomimo tych 
bolesnych lekcji zasad działania grawitacji, Hultajstwo bryka jak 
stuprocentowy tygrysek. Ostatnio umyślił sobie zeskakiwać z deski do 
prasowania (na szczęście złożonej i leżącej na płasko na podłodze) na 
dywan. Odbija się i zeskakuje. 
Co prawda to tylko 5 cm od podłogi, ale widać to dla Małego nie lada wyczyn tak sobie skoczyć na dwóch nóżkach.
A
 od niedzieli Smyk jest posiadaczem nowego pojazdu trójkołowego (można 
go zobaczyć w tle na zdjęciu z poniedziałkowego wpisu). Napęd 
mechaniczny póki co zapewniają mięśnie mamusi a Hultajstwo pracuje nad 
opanowaniem sztuki kierowania rowerkiem. 
Cóż, trochę opornie mu to idzie, ale powoli zaczyna kojarzyć zależność między poruszaniem kierownicą a kierunkiem jazdy.
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz