Smyk nie potrafi powiedzieć poprawnie wyrazu "pomarańczowy".
Zamiast tego mówi "pajampowy".
Dzisiejszy wpis jest pajampowy. Gdzie się człowiek nie obejrzy tam dynie, a większość z nich w tym właśnie kolorze.
I u nas na kominku zagościła kolekcja dyń (na zdjęciach poniżej):
Ta z lewj strony na pierwszym zdjęciu została wybrana przez Smyka
na wycieczce na farmę, na którą pojechali z przedszkola jakieś dwa
tygodnie temu.
A te fikuśne na zdjęciu powyżej przywieźliśmy z farmy w minioną niedzielę.
Dzisiaj w przedszkolu dzieci mają Harvest Party, czyli coś jakby bal dożynkowy.
Oczywiście, dzieci które chcą (czyli zdecydowana większość), mogły
przyjść przebrane. Smyk wystąpił w stroju rycerza, tym samy co w zeszłym
roku, choć już nieco ciasnawym.
Przebranie nie dodało mu odwagi. "Napadnięty" przez Batmana, szybko schował się za mamę, ale od tyłu zaszedł go pirat...
Łakocie na jutro przygotowane, dynia nie wydrążona zdobi schodki do drzwi wejściowych,
Smyk marudzi o pestki z dyni a ja zapomniałam je kupić będąc w środę w sklepie.
Zdaje się, że jutro po zmroku, razem z Hultajstwem wypuścimy się dopełnić halołinowych tradycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz