Jak
niektórzy wiedzą, jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami pieca, w którym
palimy drewnem. Ponieważ klimat u nas dość łagodny wystarczy przepalić
2-3 godz. rano i popołudniu, żeby w domu było ciepło.
Palenie
w piecu to dla Hultajstwa zajęcie arcyciekawe. Kiedy w piecu się pali,
nawet do niego nie podchodzi tylko z daleka pokazuje, że gorący.
Natomiast zimny przyciąga stale jego uwagę i Bobas pali.
Otwiera
drzwiczki, bierze gazetę (w ilości hurtowej), tłamsi ją i wrzuca do
pieca. Potem dorzuca drewno. Wszystko leci jak się Smykowi uda trafić,
zazwyczaj bez ładu i składu. Na koniec Hultajstwo wybiera sobie jakiegoś
kija tudzież pogrzebacz i grzebie w kominku. Zdaża mu się też wyczyścić
szybkę drzwiczek, niekoniecznie szmatką do tego przeznaczoną, własny
sweterek równie dobry do takiej roboty...
Wczoraj udało mi się odciągnąć Małego od pieca, i wciągnąć w inną zabawę:
poprzekładał całe drewno z jednego pudła do drugiego. Ale się dziecko
napracowało! Ale w końcu mogło się nachałasować do woli rzucają i
stukając.
Na zdjęciu Hultajstwo robi psik psik,
czyli pomaga tacie czyścić z sadzy i żywicy szybę drzwiczek kominka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz