Pisałam niedawno o dętce do zjeżdżania z górki, którą kupił mąż.
Dętka ta od miesiąca stanowi przedmiot zabawy Smyka w domu - śnieg,
jak się okazuje, wcale nie jest konieczny żeby świetnie się bawić z
wykorzystaniem dętki.
Okazało się, że mąż kupił dwie dętki, o czym nie powiadomił nas, ale
pewnego dnia ja, dobra żona, postanowiłam popsprzątać bałagan w garażu, a
zanim wyrzciłam karton, w którym przysłano dętkę, wyciągnęłam z niego
fakturę, którą dokładnie przestudiowałam - i wyszło szydło z wora! Druga
dętka została zaprezentowana rodzinie - natychmiast zarekwirował ją
Smyk.
Dwie dętki - to dopiero jest zabawa!
Kilka pomysłów Potomka zostało natychmiast oprotestowanych przez
rodziców - nie spieszy nam się z wizytami na pogotowiu a i miło by było
zachować dętki w całości, żeby móc ich poużywać na śniegu.
Z dętek powstał domek, tor przeszkód, łódka, a na koniec muszelka, do której schowała się moja Perełka:
Jestem bardzo szczęśliwą posiadaczką najwspanialszej, napiękniejszej, najdroższej Perły na świecie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz