Udało mi się wczoraj, nie pierwszy z resztą raz, przypalić ryż.
Zostawiłam garnek, i zamiast stać i pilnować, usiadłam w fotelu żeby przerobić kilka oczek (rzędów?) no i stało się.
Smród spalenizny zaczął wypełniać dom, więc otwieram okna, żeby
nieco przewietrzyć a Smyk głęboko wciąga powietrze i z rozanielonym
wyrazem twarzy oświadcza:
- Ale ładnie pachnie! Jak naleśniki!
(Uprzedzając komentarze - nie przypalam naleśników!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz