Dzisiaj rano Smyk pierwszy raz był u dentysty.
Uznałam, że czas najwyższy, żeby profesjonalista rzucił okiem na jego śliczne ząbki.
Najpierw poszukałam dobrego dentysty dla dzieci.
Okazuje się, że nie tylko ja mam traumatyczne wspomnienia z
gabinetu dentystycznego z dzieciństwa - wszyscy moi koledzy w pracy,
niezależnie od wieku mają tak samo przykre wspomnienia.
A myślałam, że to tylko w Polsce dentyści kiedyś nie patyczkowali się z nieletnimi pacjentami.
Dentysta, który dzisiaj obejrzał ząbki Smyka specjalizuje się w stomatologii dziecięcej i poleciło mi go kilka osób.
Krzyś dał sobie zbadać ząbki bez problemu i był bardzo grzeczny.
Szalenie podobało mu się akwarium z rybkami takimi jak w "Gdzie jest Nemo"
(akwarium jest ze trzy razy większe od naszego domowego, które ma
pojemność 165 litrów) oraz modele pociągów ustawione na półce pod
sufitem wokół całego gabinetu.
Ząbki Hultajstwo ma w bardzo dobrym stanie, tylko jeden ma maleńki
ubytek - nie widać go nawet gołym okiem, ale trzeba zadbać o to, żeby
się nie powiększył.
Zrobimy to 28 września, odrazu umówiliśmy się na wizytę.
Ząbek obok ma naturalne wgłębienie, i żeby nie zbierały się tam
resztki pokarmu i łatwiej było utrzymać higienę, wgłębienie to zostanie
również wypełnione na tej samej wizycie.
Potem czeka nas jeszcze jedna wizyta na czyszczenie zębów.
Ciekawa jestem czy w Polsce w tej chwili też tak się dba o mleczaki.
Tutaj zakładają nawet koronki na mleczne zęby, chociaż mam ogromną nadzieję, że Smykowi nie będą one potrzebne.
Z gabinetu Smyk wyszedł obładowany różnymi "skarbami",
dentystycznymi (jak nowa szczoteczka) i nie tylko (naklejki) za to bez
strachu.
A będąc przy temacie ząbków - od tygodnia Hultajstwo po myciu
zębów płucze usta specjalnym płynem dla dzieci i sprawia mu to
niesamowią frajdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz