Wczoraj Smyk zaliczył pierwsze strzyżenie w salonie fryzjerskim.
Do tej pory to głównie ja skracałam mu włosy maszynką. Raz mąż
skrytykował jakość mojej pracy, więc dostał maszynkę w łapę i ... od tej
pory każde moje strzyżenie uzyskiwało akceptację bez jednego złego
słowa.
Mając w pamięci opowieści koleżanek jak to ich pociechy nie dawały
sobie obciąć włosów przez fryzjera, obiecałam Hultajstwu, że jak będzie
grzeczny i da sobie obiąć włoski bez cudowania to pojedziemy potem do
sklepu i kupię mu zabawkę.
- Jaką?
- Jaką zechcesz, byle nie za drogą.
Wydaje mi się, że spokojnie to łapówkarstwo mogłam sobie odpuścić,
bo Smyk był wyjątkowo grzeczny, bez przypominania mu o nagrodzie. Zajął
się strojeniem min do lustra a pani robiła swoje i tylko po pierwszych
kilku minutach stwierdziła, że chciałaby, żeby każdy czterolatek był
taki grzeczny.
A potem pojechaliśmy do sklepu i spełniliśmy jedno z marzeń Smyka,
czyli kupiliśmy dinozaura, a w zasadzie dwa, bo to był dwupak. Zielony
wydaje dźwięki a niebieski ma przycisk, dzięki któremu nogi się ruszają.
Spaliśmy z dinozaurami a zielony pojechał z Hultajstwem do przedszkola.
Ostatnio Smyk ma fazę na dinozaury. Rysuje je namiętnie, tak jak i wszelkiego rodzaju smoki i potwory.
Oto jeden z jego rysunków:
Przedstawia on przyjaznego dinozaura, który, jak zaznaczył Smyk, nie je ludzi, tylko ich liże i daje im buziaki.
A na początek weekendu, żeby był miły, jeszcze jedna praca Hultajstwa: Kaczuszka ze spadachronem:
Kaczuszka to odbicie pieczątki, spadachron dorysowany rączką mojego Słoneczka.
Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz