Zalała nas fala upałów.
Od kilku dni mamy rekordowe temperatury 40-41 stopni Celcjusza
(czyli 104-106 F), a najwyższa odnotowana w historii mierzenia
temperatura w Eugene wynosi 42 stopnie Celcjusza (czyli 108 F). Te dane
to oczywiście temperatura w cieniu.
Żar leje się z nieba a wiatr nie przynosi ulgi.
W pracy klimatyzacja ustawiona tak, że trzeba zakładać ciepły
sweter i skarpetki ewentualnie dogrzewać się grzejnikiem ustawionym pod
biurkiem.
Po pracy i przedszkolu szukamy ze Smykiem ulgi w parku.
Jest taki jeden usytuowany w pozostałościach po lesie, wśród
stuletnich świerków, wysokich i dokładnie zacieniających calutki park.
W parku jest płytki basen (woda sięga mi do połowy łydki), do
którego o dziesiątej rano napuszczana jest woda i można się pluskać pod
okiem ratownika opłacanego przez miasto aż do piątej po południu. W
basenie tym urządzamy sobie z dziećmi znajomych wojny na chlapanie.
Nieważne czy ktoś ma strój kąpielowy czy nie, ubranie i tak wysycha
momentalnie a póki nie wyschnie, woda daje chwilę wytchnienia od żaru
wokół.
A po powrocie do domu ogłądamy bajki. I cóż takiego upodobał sobie
Smyk w ten skwar? Bajkę z 1964 roku (wydaną na kasecie VHS w 1992 roku) o
Rudolfie, reniferze z czerwonym noskiem ("Rudolf The Red-Nosed Reindeer").
Przy temperaturze 40 stopni z naszego garażu dobiegają
bożonarodzeniowe szlagiery, a że wpadają one w ucho momentalnie, więc
wyciągając lody z zamrażalnika nucę je sobie pod nosem. Hultajstwo zaraz
mnie ucisza bo nie ceni zbyt wysoko moich zdolności wkalnych, ale jedną
piosenkę zawsze pozwala mi odśpiewać zwłaszcza w trakcie oglądania
bajki: "There's Always Tomorrow". Powiedziałam Mu, że piosenka ta bardzo mi się podoba i stąd te szczególne względy.
Tutaj można obejrzeć fragment bajki z piosenką "There's Always Tomorrow" oraz przeczytać jej słowa.
Na fali zimowego nastroju zrobiłam nawet kilka płatków śniegu na
szydełku, ale niestety w takich temperaturach niezbyt dobrze się
robótkuje bo strasznie pocą się ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz