sobota, 31 marca 2018

Rodem z Chin (2010-06-23)

Ponieważ pogoda chwilowo uległa poprawie, po pracy/przedszkolu wybraliśmy się do parku. Wcześniej umówiłam się z koleżanką, że przybędzie ze swoimi pociechami w to samo miejsce o tej samej porze.

Chłopaki bawią się w piasku, córka koleżanki, "dorosła" dziesięciolatka, siedzi i przysłuchuje się rozmowie mam. Mamy siedzą na ławce obok piaskownicy i dzielnie dziergają.

W pewnym momencie, bawiąca się obok dziewczynka, może siedmioletnia podchodzi i zadaje nam pytanie:

- Are you from Chinese or something? (Jesteście z Chinki czy coś?)
- Do we look like Chinese? (Czy wyglądamy na Chinki?) - odpowiadam pytaniem na pytanie.
- Yeah... (Tak...) - stwierdza rezolutne dziecko.

Ja trwam w osłupieniu - obie z koleżanką reprezentujemy wybitnie słowiański typ urody i dodam, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, że rozmawiałyśmy po polsku - chińskiego nie  znamy.

- No. We're from here, Eugene. (Nie. Jesteśmy stąd, z Eugene.) - ucięła rozmowę koleżanka.
- Aha. -  I dziewczynka powróciła do przerwanej zabawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...