W sobotę było przyjęcie z okazji siódmych urodzin Weroniki, dla któej wydziergałam różowe stokrotki.
Pomimo, że ostatnio zmienił się ulubiony kolor Weroniki (z różowego na
niebieski) sweterek spodobał się, jeszcze bardziej spodobał się
koleżankom (to głośnie aaaach! bardzo połechtało moją próżność...) a najbardziej
podobał się mamom, zwłaszcza kiedy dowiedziały się, że zrobiłam go
własnoręcznie. Zaraz też ucięłam sobie pogawędkę na temat "drutowania" z
jedną z mam, która wyciągnęła z torby robótkę, i której musiałam
pokazać jak się robi "stokrotki".
A tak przy okazji: przyszło by wam do głowy zabrać ze sobą robótkę na imprezę urodzinową?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz