Dzisiaj Smyk kończy cztery lata.
W tym roku obchodziliśmy ten dzień po amerykańsku, czyli zaprosiliśmy gości do pizzerii.
Wybraliśmy miejsce uwielbiane przez Solenizanta, nie ze względu na pizzę, której Smyk nie jada, ale na wewnętrzny plac zabaw, na którym potrafi szaleć do upadłego.
Na przyjęcie przyszedł oczywiście najlepszy kumpel z przedszkola, T.J. i chłopaki dali z siebie wszystko w suchym basenie.
O godzinie piątej wszyscy goście mali i duzi zostali ponownie zagnani do stołu, i tak mniej więcej o 17.05 (czyli o godzinie, o której Hultajstwo przyszło na świat) zaśpiewaliśmy wszyscy Happy Birthday i Smyk zdmuchnął świeczki.
Tort z Ironmanem - to spełnienie marzenia Solenizanta.
Zlizał ze swojego kawałka całą masę, a resztę zostawił.
Jeszcze tylko szybkie otwarcie prezentów i powrót na plac zabaw.
Wieczorem ledwie zdążyłam wykąpać Smyka - zasnął, zanim dotarł do łóżka, przytulony do tatusia w fotelu...
* * *
Smyk jednak chory - to nie nadmiar emocjii, niestety.
Dzien urodzin spedzamy w domu.
Dzien urodzin spedzamy w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz