Dzisiaj króciutko, bo mam huk roboty:
Standardowy niedzielny poranek - Hultajstwo budzi mnie słowami:
- Mama open oki! -
a kiedy już ogromnym wysiłkiem woli zmuszam się do wykonania tej
czynności i spoglądam półprzytomnie na Smyka, widzę jego uśmiechniętą
buzię i słyszę:
- Hi!
* * *
Pod
sklepem zoologicznym. Czekamy z Hultajstwem w samochodzie na tatę,
który kupuje robaki dla rybek. W końcu tata przychodzi i jak tylko
otwiera drzwi samochodu Smyk woła:
- Tata daj baki pys!
* * *
Hultajstwo udaje, że kicha:
- Aaaa pik!
* * *
Hultajstwo dorwał mój śpiwór. Włazi do niego, wyłazi. Każe zasunąć suwak, odsunąć.
W końcu usadowił się w środku i oświadcza:
- A łała zapał Ksyzyś tu bzuchu! (Potwór złapał Krzysia do swojego brzucha!)
* * *
Wieczorem, po myciu kładziemy się do łóżka. Smyk wybiera książeczkę, podaje tacie i wydaje polecenie:
- Kitaj! (Czytaj!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz