W minony piątek rano, tuż przed wyjazdem do przedszkola/pracy,
postanowiłam zamienić kilka słów z sąsiadami, którzy właśnie wynosili
z domu rzeczy na swoją Yard Sale. Otworzyłam drzwi samochodu i
kazałam Smykowi wchodzić już do fotelika (zazwyczaj zajmuje mu to wieki,
bo tyle ciekawych rzeczy wokół!).
Rozmowa trwała chwileńkę. Wracam, a Smyk siedzi już w foteliku (pierwsze zdumienie) a do tego ma zapięte pasy!
- Sam zapiąłeś sobie pasy?! - w moim głosie słychać było nieukrywany zachwyt.
- Tak, jeciem juź duzi! - z dumą stwierdził Smyk.
Od tego dnia Smyk zapina pasy sam, ja jedynie nadzoruję całą operację i ewentualnie nieco pomagam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz