piątek, 30 marca 2018

Tęczowa Jesień - konkurs rozstrzygnięty (2009-12-09)

Konkurs Tęczowa Jesień, ogłoszony przez Splocika tutaj, został rozstrzygnięty.
Stało się to już w niedzielę, i mam nadzieję, że Splocikowi nie zrobiło się przykro, że piszę o tym dopiero dzisiaj.

Konkurs nie należał do najłatwiejszych - może dlatego zgłosiły się tylko cztery osoby.
Myślę, że to pierwszy etap windował poprzeczkę dość wysoko. 
Polegał on na zaprojektowaniu niewielkiego obrazka (50x70 krzyżyków) o tematyce jesiennej.

Wymyślić coś oryginalnego, nie ściągając z istniejących wzorów nachalnie pchających się z wszystkich czasopism - to było wyzwanie! Zwłaszcza dla osoby takiej jak ja, która nie może pochwalić się zbyt wybujałą wyobraźnią.
Chodziłam i myślałam, i dopóki nie wymyśliłam, nie zgłaszałam się do konkursu.
Natchnienie przyszło, kiedy przeglądałam ze Smykiem album ze zdjęciami. 
Jedno ze zdjęć zrobiłam Bąblowi na placu zabaw jesienią dwa lata temu. W tle - piękne, jesienne drzewo.
Zdjęcie pochodzi z czasów, kiedy jeszcze nie miałam aparatu cyfrowego, więc go nie pokażę.
Nie mam też żadnego programu do zamieniania zdjęć na schematy, więc w ruch poszedł ołówek i kredki.
Niestety zachowała się jedynie czarno-biała kopia oryginalnego rysunku. Oto i ona:

Teraz trzeba było te moje wypociny zamienić na schemat. W arkuszu kalkulacyjnym zrobiłam sobie kratkę odpowiedniej wielkości i eksperymentowałam z drukowaniem rysunku na niej. Po kilku próbach, zmniejszaniu itp. udało się uzyskać zadawalający efekt, ale to jeszcze nie był koniec pracy.

Teraz przyszła kolej na kolorowanie krateczek. Dzielnie mi w tym pomagało Hultajstwo.
Na koniec zostało przeniesienie tego wszystkiego z papieru do arkusza kalkulacyjnego i dobranie kolorów.
Schemat wygląda następująco:


Kolory wybrane - postanowiłam sprawdzić w praktyce co z tego wyjdzie haftując swój własny projekt.
Nie spodobało mi się, obrazek czeka na dokończenie a ja zmieniłam koncepcję kolorystyczną.
Wysłanie projektu, schematu i legendy kończyło pierwszy etap konkursu.

Mój projekt haftowała Ona i Ja:
 
W drugim etapie dostałam do wyhaftowania projekt Mięty, kaczuszkę, bez legendy. 
Sama musiałam dobrać kolory - na tym właśnie polegał ten etap.

To była niezła zabawa. Znowu w ruch poszły kredki.
Najpierw chciałam, żeby kaczuszka była biała, ale potem przejrzałam wszystkie posiadane schematy z kaczuszkami i tam te kaczuchy były żółte. Poza tym, pomyślałam, że biały kolor nie odcinałby się za bardzo od białego tła, a jakoś założyłam, że do takiej kanwy powstał projekt.
Kolory dobrałam tak:


Samo wyszywanie to już była czysta przyjemność.

Po zastosowaniu skomplikowanych przeliczeń, okazało się, że całkiem nieźle trafiłam z kolorami, osiągając 42,9% trafień, wygrywając tym samym w kategorii zgodności legend. Hip hip huraaaaa!!!!
Podziękownia należą się Splocikowi za zorganizowanie tej wspaniałej zabawy, oraz za podjęcie się bardzo niewdzięcznej roli jurorki. No i te wszystkie przeliczenia, obliczenia, których musiała dokonać!

Poniżej podaję linki do blogów pozostałych uczestniczek: 


Wszystkie projekty i wyhaftowane obrazki można obejrzeć na blogu Splocika tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...