Stało się to już w niedzielę, i mam nadzieję, że Splocikowi nie zrobiło się przykro, że piszę o tym dopiero dzisiaj.
Konkurs nie należał do najłatwiejszych - może dlatego zgłosiły się tylko cztery osoby.
Myślę, że to pierwszy etap windował poprzeczkę dość wysoko.
Polegał on na zaprojektowaniu niewielkiego obrazka (50x70 krzyżyków) o tematyce jesiennej.
Wymyślić
coś oryginalnego, nie ściągając z istniejących wzorów nachalnie
pchających się z wszystkich czasopism - to było wyzwanie! Zwłaszcza dla
osoby takiej jak ja, która nie może pochwalić się zbyt wybujałą
wyobraźnią.
Chodziłam i myślałam, i dopóki nie wymyśliłam, nie zgłaszałam się do konkursu.
Natchnienie przyszło, kiedy przeglądałam ze Smykiem album ze zdjęciami.
Jedno ze zdjęć zrobiłam Bąblowi na placu zabaw jesienią dwa lata temu. W tle - piękne, jesienne drzewo.
Zdjęcie pochodzi z czasów, kiedy jeszcze nie miałam aparatu cyfrowego, więc go nie pokażę.
Nie mam też żadnego programu do zamieniania zdjęć na schematy, więc w ruch poszedł ołówek i kredki.Zdjęcie pochodzi z czasów, kiedy jeszcze nie miałam aparatu cyfrowego, więc go nie pokażę.
Niestety zachowała się jedynie czarno-biała kopia oryginalnego rysunku. Oto i ona:
Teraz trzeba było te moje wypociny zamienić na schemat. W arkuszu kalkulacyjnym zrobiłam sobie kratkę odpowiedniej wielkości i eksperymentowałam z drukowaniem rysunku na niej. Po kilku próbach, zmniejszaniu itp. udało się uzyskać zadawalający efekt, ale to jeszcze nie był koniec pracy.
Teraz przyszła kolej na kolorowanie krateczek. Dzielnie mi w tym pomagało Hultajstwo.
Na koniec zostało przeniesienie tego wszystkiego z papieru do arkusza kalkulacyjnego i dobranie kolorów.
Schemat wygląda następująco:
Kolory wybrane - postanowiłam sprawdzić w praktyce co z tego wyjdzie haftując swój własny projekt.
Nie spodobało mi się, obrazek czeka na dokończenie a ja zmieniłam koncepcję kolorystyczną.
Wysłanie projektu, schematu i legendy kończyło pierwszy etap konkursu.
Mój projekt haftowała Ona i Ja:
W drugim etapie dostałam do wyhaftowania projekt Mięty, kaczuszkę, bez legendy.
Sama musiałam dobrać kolory - na tym właśnie polegał ten etap.
To była niezła zabawa. Znowu w ruch poszły kredki.
Najpierw
chciałam, żeby kaczuszka była biała, ale potem przejrzałam wszystkie
posiadane schematy z kaczuszkami i tam te kaczuchy były żółte. Poza tym,
pomyślałam, że biały kolor nie odcinałby się za bardzo od białego tła, a
jakoś założyłam, że do takiej kanwy powstał projekt.Kolory dobrałam tak:
Samo wyszywanie to już była czysta przyjemność.
Po zastosowaniu skomplikowanych przeliczeń, okazało się, że całkiem nieźle trafiłam z kolorami, osiągając 42,9% trafień, wygrywając tym samym w kategorii zgodności legend. Hip hip huraaaaa!!!!
Podziękownia
należą się Splocikowi za zorganizowanie tej wspaniałej zabawy, oraz za
podjęcie się bardzo niewdzięcznej roli jurorki. No i te wszystkie
przeliczenia, obliczenia, których musiała dokonać!
Poniżej podaję linki do blogów pozostałych uczestniczek:
Wszystkie projekty i wyhaftowane obrazki można obejrzeć na blogu Splocika tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz