Zepsuł nam się odtwarzacz w samochodzie, został wymontowany i od tego czasu jeździmy z dziurą czekającą na nowy odtwarzacz.
Sytuacja trwa już od kilku miesięcy - tak na co dzień jakoś nie odczuwamy braku muzyki w czasie jazdy.
Ale ostatnio Smyk życzy sobie słuchać swoich piosenek w drodze do przedszkola. Wyjaśniam sytuację. Smyk kwituje to żądaniem:
- Ty śpiewaj!
No to śpiewam.
Co tam pamiętam bladym świtem.
Bite 20 minut popisów wokalnych.
Jednego dnia całą drogę śpiewaliśmy ABC (alfabet).
Innego dnia Smyk zażyczył sobie, żeby mu zaśpiewać "tamalusie":
Ta Dorotka, ta malusia, ta malusia,
Tańcowała dokolusia, dokolusia.
Ostatnio wyczaił, że znam kilka innych piosenek, które śpiewają w
przedszkolu (wydrukowałam sobie słowa nieopatrznie) i teraz męczy mnie o
"pajdela" ("Incy Wincy Spider")
i inne, których niestety nie znam. Ale poprosiłam panią w przedszkolu o
listę tytułów to się podszkolę i dalej będę ćwiczyć przeponę
podziwiając z wiaduktu wschód słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz