Pierwszy
prezent dostał rano, po śniadaniu od mamy i taty: wiertarka na baterie
plus zestaw narzędzi (kombinerki, śrubokręt, klucz francuski oraz kilka
śrubek i nakrętek z plastiku). Resztę dnia Hultajstwo spędziło na
pracowitym naprawianiu wszystkiego
co się napatoczyło, niekoniecznie naprawy wymagającego... Tak się
zaangażował w te prace, że za nic nie mogłam go położyć do drzemki, aż w
końcu dziecko wykończone samo padło o czwartej popołudniu - na dwie (!)
minuty przed przybyciem pierwszych gości. Dzięki temu mogłam na
spokojnie podać pizzę a potem lody. Ok. 17.30 stwierdziłam, że trzeba by
jednak docucić solenizanta, bo tort czekał a gościom ślinka ciekła
(sernik z bardzo dobrej lokalnej cukierni). Smyk nie bardzo był
zachwycony pobudką, ale obecność Skota (opiekuje się nim, kiedy ja
jestem w pracy) w znacznym stopniu ukoiła jego żal. Przy świeczkach
jeszcze się troszkę dąsał i odmówił dmuchania, ku radości małych gości,
którzy zbiorowo zdmuchnęli świeczki dla Krzysia. Potem było chóralne Happy Birthday, a kiedy już tort i babeczki zostały spałaszowane nastąpiło otwieranie prezentów. (Tutaj jest taki zwyczaj, że prezenty otwiera się hurtowo po torcie.) Bobas
dostał furę przepięknych samochodów, Scoop'a na baterie i klocki z Boba
Budowniczego, zegar do nauki godzin, muczącą krówkę z lampką oraz datek na
fundusz edukacyjny. Nowe zabawki BARDZO mu się podobają - z narzędziami
kąpie się i zasypia, a wszystkie pozostałe zabawki poukładał sobie na
swoim stoliku i bawimy się nimi na zmianę.
Po
odpakowaniu prezentów Smyk się rozkręcił i dołączył do pozostałych
dzieci, ktore wyśmienicie się bawiły, a absolutnym przebojem okazały się
pracowicie dmuchane przeze mnie przez pół dnia balony. Co jakiś czas
któryś pękał ku ogólnej radości maluchów.
Bardzo udana impreza w gronie naszych najbliższych znajomych.
A
następnego dnia, w niedzielę, obchodziliśmy piąte urodziny Patryka,
więc spotkaliśmy się w niemal identycznym składzie. Też było fajnie. I
słodko... Dodam tylko, że Bobas zasnął w drodze na imprezę i przespał
pierewszą godzinę, ale potem rozkręcił się i zdrowo pobrykał.
W niedzielę też miał urodziny mój chrześniak. Niestety trochę za daleko do Polski, żeby wybrać się z wizytą, ale i tak wszystkiego najlepszego z okazji twoich jedenastych urodzin Dominik!
* * *
W
imieniu Smyka dziękuję wszystkim za –życzenia urodzinowe złożone
zarówno na blogu jak i przysłane pocztą elektroniczną i tradycyjną!
- mama Smyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz