czwartek, 29 marca 2018

Urodziny (2007-11-19)

W sobotę Smyk świętował swoje drugie urodziny. 
Pierwszy prezent dostał rano, po śniadaniu od mamy i taty: wiertarka na baterie plus zestaw narzędzi (kombinerki, śrubokręt, klucz francuski oraz kilka śrubek i nakrętek z plastiku). Resztę dnia Hultajstwo spędziło na pracowitym naprawianiu wszystkiego co się napatoczyło, niekoniecznie naprawy wymagającego... Tak się zaangażował w te prace, że za nic nie mogłam go położyć do drzemki, aż w końcu dziecko wykończone samo padło o czwartej popołudniu - na dwie (!) minuty przed przybyciem pierwszych gości. Dzięki temu mogłam na spokojnie podać pizzę a potem lody. Ok. 17.30 stwierdziłam, że trzeba by jednak docucić solenizanta, bo tort czekał a gościom ślinka ciekła (sernik z bardzo dobrej lokalnej cukierni). Smyk nie bardzo był zachwycony pobudką, ale obecność Skota (opiekuje się nim, kiedy ja jestem w pracy) w znacznym stopniu ukoiła jego żal. Przy świeczkach jeszcze się troszkę dąsał i odmówił dmuchania, ku radości małych  gości, którzy zbiorowo zdmuchnęli świeczki dla Krzysia. Potem było chóralne Happy Birthday, a kiedy już tort i babeczki zostały spałaszowane nastąpiło otwieranie prezentów. (Tutaj jest taki zwyczaj, że prezenty otwiera się hurtowo po torcie.) Bobas dostał furę przepięknych samochodów, Scoop'a na baterie i klocki z Boba Budowniczego, zegar do nauki godzin,  muczącą krówkę z lampką oraz datek na fundusz edukacyjny. Nowe zabawki BARDZO mu się podobają - z narzędziami kąpie się i zasypia, a wszystkie pozostałe zabawki poukładał sobie na swoim stoliku i bawimy się nimi na zmianę.
Po odpakowaniu prezentów Smyk się rozkręcił i dołączył do pozostałych dzieci, ktore wyśmienicie się bawiły, a absolutnym przebojem okazały się pracowicie dmuchane przeze mnie przez pół dnia balony. Co jakiś czas któryś pękał ku ogólnej radości maluchów.
Bardzo udana impreza w gronie naszych najbliższych znajomych.
A następnego dnia, w niedzielę, obchodziliśmy piąte urodziny Patryka, więc spotkaliśmy się w niemal identycznym składzie. Też było fajnie. I słodko... Dodam tylko, że Bobas zasnął w drodze na imprezę i przespał pierewszą godzinę, ale potem rozkręcił się i zdrowo pobrykał.
W niedzielę też miał urodziny mój chrześniak. Niestety trochę za daleko do Polski, żeby wybrać się z wizytą, ale i tak wszystkiego najlepszego z okazji twoich jedenastych urodzin Dominik!

*          *          *
W imieniu Smyka dziękuję wszystkim za –życzenia urodzinowe złożone zarówno na blogu jak i przysłane pocztą elektroniczną i tradycyjną!
- mama Smyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...