czwartek, 29 marca 2018

W parku nad rzeką (2008-03-18)

Gdy tylko pogoda na to pozwala, zaraz po przedszkolu jeździmy ze Smykiem do parku albo na plac zabaw. Chociaż Krzyś zdecydowanie bardziej woli park. Zwłaszcza ten nad rzeką. Tyle tam ciekawych rzeczy, że nie sposób się nudzić! Takie wspaniałe kałuże! Hultajstwo z zapałem studiuje wszelkie możliwe techniki wychlapywania wody z kałuży, a ja obok pieluch, mokrych chusteczek i zapasów jedzenia wożę zawsze w samochodzie gumowce Smyka.
Jak każda porządna rzeka, i Willamette ma zakątek, gdzie brzeg opada łagodnie do wody, a miejsce to upodobało sobie ptactwo wodne. Zawsze jest tam kilka osób dokarmiających gęsi, kaczki i inne ptaki, które są już tak wypasione, że już nie mogą się ruszać. Smyk, jako uczynne dziecię, pomaga im walczyć z nadwagą przeganiając gęsi i kaczki jak się da. Najbardziej lubi wpaść w takie stadko i obserwować jak biedaki pierzchają we wszystkich kierunkach.
Inna ulubiona zabawa Krzysia to wrzucanie kamyków i patyków do wody. Raz nawet tak bardzo się zamachnął, że strącił sobie czapkę, która wpadła do wody. Na szczęście złapałam zanim odpłynęła.
No i pieski. Niektórzy właściciele pytają, czy Krzyś chce pogłaskać ich pupila, a Smyk jest wtedy w siódmym niebie.
Dwie, trzy godziny w parku to za mało dla Smyka. Kiedy pora wracać do domu, niemal siłą trzeba go ciągnąć do samochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...