W moim ogródku, pod kępką szafirków, przycupnęła sobie wielaknocna kokoszka:
Siedzi sobie i wysiaduje jajo-gigant, pełne łakoci.
Nastroszyła ogon i myśli, że tym przepędzi Smyka, który raz po raz podkrada jej wysiadywane słodkości.
Zmęczona tym nieustannym odganianianiem
Hultajstwa, Kokoszka spędza wieczory na kolumnie głośnikowej, na tyle
wysoko, że hultajskie łapki nie dosięgną.
Można wprawdzie przystawić krzesełko, ale
widać Smyk wymęczył już "kujke" dostatecznie, i daje jej odetchnąć
przynajmniej wieczorem.
Szydełkowa kokoszka powstała na podstawie opisu, który przygotowała i opublikowała na swoim blogu Splocik. - Splociku, dziękuję Ci, że się z nami podzieliłaś swoim "przepisem" na te śliczne, wielkanocne kokoszki.
Pierwotnie miałam ambitny plan zrobienia
stadka takich kurek i podarowania ich znajomym, ale za dużo czasu
poświęciłam dzierganiu innych rzeczy i jak się opamiętałam to było już
za blisko do świąt.
Dodatkowo zniechęciło mnie formowanie
kokoszki, a konkretnie jej ogona. No może nie samo formowanie, ale spory
udział Hultajstwa - jego "pomoc" skutecznie niwelowała moje zabiegi,
żeby wachlarz ładnie sterczał. I tak przez pierwszych kilka dni po
wyschnięciu kokoszka spędziła zamknięta w najwyższej szafce, aż się
dziecię nieco oswoiło i przestało męczyć.
Kokoszka powstała z nici Royale Classic Crochet Thread, na szydełku 1.5 mm, a ile nici zużyłam to nie wiem. Niedużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz