czwartek, 29 marca 2018

Wycieczka do Akwarium (2007-07-09)

W sobotę (07.07.07) wybraliśmy się do akwarium w Newport, OR. Najpierw musieliśmy odstać w ogonku do kasy, ale warto było. Zwłaszcza Bobasowi bardzo się podobało. Jego zdziwienie nie miało końca i prawie cały czas miał taką oto minę:

Szczena mu opadła jak zobaczył te wszystkie niesamowite stwory! Zdecydowanie najbardziej podobały mu się ptaki, lwy morskie i foki. No i oczywiście plac zabaw (na którym nabił sobie guza na czole...):

Zdjęcia z akwarium zamieściłam w osobnej galerii (Akwarium w Newport).
Tego samego dnia popołudniu byliśmy zaproszeni na ślub, który miał miejsce nad samym brzegiem oceanu. Wiatr szarpał welon oblubienicy, słońce chyliło się ku zachodowi, szum fal niemal zagłuszał motyw z Miasta Aniołów. Jednym słowem bardzo romantycznie. Potem było już bardzo przyziemnie: goście pozbierali składane krzesełka i przenieśli się z nimi do stołów ustawionych na wolnym powietrzu, a potem co chwilę znikali w domu i przebierali się w zwykłe ubrania (wcześniej w zasadzie też nie byli zbyt odświętnie ubrani, my byliśmy jedynymi poza nowożeńcami ubranymi elegancko) i kostiumy kąpielowe (brr! a było dość zimno!). Nawet nowożeńcy wskoczyli w dżinsy i koszulki po jakiejś godzinie (jak już zrobili sobie zdjęcia).
Zmarzliśmy na zimnym wietrze, pomimo długich rękawów, ale rozczarowałby się ktoś kto by liczył na ciepłą strawę: królowała zimna płyta + zimne piwo. Po torcie (trzypiętrowym oczywiście), czyli po niecałych 3 godzinach goście zaczęli się ulatniać i my też zebraliśmy się do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...