sobota, 31 marca 2018

Wygibasy (2010-10-01)

To, że Smyk w drodze powrotnej z Wesołego Miasteczka zasnął w samochodzie i dospał do rana - to nic zaskakującego.
To, że ja tego dnia zasnęłam o ósmej wieczorem i dospałam do pobudki urządzonej mi następnego dnia o szóstej przez Smyka - to niepokojące.

Ale od jakiegoś czasu męczyła mnie świadomość, że z moją kondycją fizyczną jest krucho.
Postanowiłam coś z tym zrobić i w tym celu wypożyczyłam sobie z biblioteki kilka płyt z ćwiczeniami.

Na pierwszy ogień poszedł 15-minutowy podstawowy trening Pilatesa. 
Jak tylko Hultajstwo zobaczył mnie ćwiczącą  na dywanie przed telewizorem, natychmiast porzucił zabawę i przyłączył się do mnie.
Położył się na podłodze i zaczął machać podniesionymi do góry nogami i rękami, tyle że robił to bez ładu i składu. Wyglądał przezabawnie!

Przećwiczyliśmy razem do końca "treningu" - Smyk zapewnił mi dodatkowe ćwiczenia przepony, bo turlałam się ze śmiechu widząc "ćwiczenia" w jego wykonaniu.

Potem Smyk pokazał mi jakie ćwiczenia wykonują w przedszkolu - okazało się, że najbardziej podoba mu się "koci grzbiet".

Fajnie się ćwiczy w towarzystwie mojego Słoneczka, ale skuteczniej bez.
Od tamtego dnia staram się ćwiczyć po położeniu Smyka spać.

Wczoraj porwałam się na trening z Cindy Crowford.
Oj oj oj oj... Ale jestem dzisiaj obolała! 
Ale nic dziwnego - w końcu wygibasy trwały bitą godzinę!
A jaka głodna jestem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...