Bawiąc się z wnuczką sąsiadów, Smyk tak się rozbrykał, że z radości
chciał sobie podyndać na gałęzi drzewa rosnącego przed domem sąsiadów.
Drzewko młode jeszcze, gałązki ma lichutkie i Hultajstwo złamał tę, na której się zawiesił.
Niestety widziała to wnuczka sąsiadów i niezwłocznie nakablowała i mi i sąsiadowi.
Dobrze, że Smyk ma u niego szczególne względy, więc skończyło się jedynie na stwierdzeniu faktu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz