Hultajstwo na chwilę zniknęło mi z pola widzenia,
usłyszałam skrzypnięcie drzwiczek bieliźniarki a po chwili pojawiło się
moje Słonko z poszewką w dłoni. Poszewką tą zostałam starannie okryta,
zwłaszcza na twarzy, tak, że nie byłam w stanie niczego zobaczyć (ani
popijać herbatki).
Smyk pobiegł znowu do bieliźniarki po
nową porcję bielizny pościelowej i tak biegał i biegał i przykrywał mnie
tym wszystkim co przyniósł, aż na mamie urosła sterta pościeli,
ręczników, kuponów materiału i starych koszulek przeznaczonych na
szmatki.
Rany! Nie wiedzałam, że tyle tego mamy! I, że ta bieliźniarka taka pojemna!
Tak mnie ten ciężar przywalił, że ciężko mi było ruszyć się i wstać spod tej sterty szmat!
A
przy okazji układania na powrót wszystkiego na półkach, znalazłam
kilka zakamuflowanych kłębków wełny - całkiem o nich zapomniałam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz