W piątek wieczorem Smyk zaczął opowiadać, że w przedszkolu były tego dnia węże.
Żółte w białe ciapki.
Oboje z mężem potraktowaliśmy te opowieści z przymrużeniem oka -
wszak wiadomym jest, że nasze dziecię obdarzone jest bujną wyobraźnią. W
piątek Smyka odbierał z przedszkola mąż, który nie ma w zwyczaju
wypytywać pani jak minął Smykowi dzień, więc nie mieliśmy jak
zweryfikować opowieści dziecka. Niemniej jednak wypytywaliśmy o
szczegóły udając, że wierzymy w to co mówi.
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy w poniedziałek rano zobaczyłam w przedszkolu wywieszone takie oto zdjęcia:
Jakże niesłusznie (w tym wypadku) posądziliśmy Hultajstwo, że opowiada bajki!
Rzeczywiście w piątek były w przedszkolu żółwie, węże, aligatory i inne egzotyczne zwierzęta przywiezione przez swoich opiekunów na pokaz. Nie wiem czy sama odważyłabym się pogłaskać aligatorka, ale żółwia - bez zastanowienia!
Zdjęcia nie są najlepszej jakości - zrobiłam zdjęcia zdjęciom
wywieszonym w holu przedszkolnym, i do tego tylko tym przedstawiającym
najciekawsze okazy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz