Dwa dni później i pod postacią tutejszego urzędu skarbowego przyniósł nam prezent - BARDZO na czasie.
W
pięknym stanie Oregon istnieje taki przepis, że jeżeli zebrany za dany
rok podatek przekroczy prognozowany o 2 lub więcej procent, wówczas tę
nadwyżkę należy zwrócić podatnkom. Zwrot ten nazywa się kicker.
Jakiś
czas temu, kiedy okazjonalnie udało mi się obejrześ jakieś skrawki
wiadomości pomiędzy Krecikiem i Szrekiem, coś mi się obilło o uszy na
temat tego kickera za
2006 rok, ale że w poprzednich latach nie było nam dane zaznać
dobrodziejstwa tego zwrotu, więc sam termin był mi nieznany a to co się
za nim kryło owiane było mgłą tajemnicy i żyłam sobie w przekonaniu, że
jak zwykle jest to zwrot dla jakiejś wąskiej grupy podatników a nas
ominie szerokim łukiem.
Jakież było więc moje zdumienie a potem radość, kiedy w minioną sobotę listonosz przyniósł nam czek od IRS (skarbówka) na 530$!
Czek
jeszcze nie wpłacony na konto, ale już rozdysponowany - jak łatwo się
domyślić został przeznaczony na spłatę karty kredytowej, którą
zapłaciłam za bilety lotnicze. (Chociaż męża korciły jakieś zakupy.)
Od tego prezentu zrobiło
się jakby bardziej świątecznie, więc ściągnęliśmy ze stryszku choinkę i
wraz z Bobasem ubraliśmy ją w gwiazdki, dzwoneczki i szyszki
(przywiezione 3 lata temu z Kaliforni i własnoręcznie przez nas
pozłocone.) Największy entuzjazm u Krzysia wzbudziły oprócz łańcucha, światełka oraz gwiazdka na czubku choinki. Teraz i jedno i drugie musi się cały czas świecić.
Na
drzewku znalazło się też sporo drewnianych klocków - widać Bobasowi
komponowały się ze światełkami, ale wieczorem mama je dyskretnie
pozdejmowała.
Na koniec Hultajstwo przywdziało Tree Skirt czyli takie cuś do zakrycia stojaka z wodą. Jak mieliśmy żywą choinkę to i stojak był w użyciu, teraz, poza pelerynką dla Hultajstwa, to cuś przykrywa stolik na którym stoi nasz cud chińskiego przemysłu za 9.99$.
Hultajstwo w złotej sukieneczce udaje Aniołka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz