Potem zgrabiłam pierwsze opadłe z
naszego dębu liście. Dużo wcześniej niż rok i dwa lata temu - czyżby
zima miała przyjść szybciej w tym roku? Ale jeszcze przecież dojrzewają
malinyi truskawki, i nawet kwiaty jeszcze kwitną: nagietki, nasturcje,
astry, róże i inne.
Tomek robił porządki w garażu, w czym dzielnie pomagał mu Hultaj. Aż przyleciał Skot i nadziwić się nie mógł jak mamy pięknie wysprzątany garaż.
Po takich atrakcjach na polu Smyk smacznie i długo spał popołudniu, więc udało nam się obejrzeć aż dwa filmy w ten weekend: Seraphim Falls i Iluzjonistę.
Pierwszy
kręcony był częściowo w Oregonie, nad rzeką McKenzie i wodospadem
Sahalie. Kiedy na chrzciny Smyka przyleciał do nas kolega Tomka,
pojechali nad ten wodospad a tego dnia akurat kręcili scenę jak Brosnan
skacze w dół wodospadu (wisiał na linie przyczepionej do helikoptera) i
nie mogli dojść do samego wodospadu z racji kręcenia filmu.
A Iluzjonista to
niesamowita baśniowa opowieść o miłości, pięknie nakręcona, w ciepłych
kolorach. Jeden z tych filmów, których nie można obejrzeć tylko raz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz