Budzę się o jakiś dziwnych porach typu 2.30 albo 4.30 nad ranem, i nie mogę już zasnąć ponownie.
Ponieważ
miałam już dość przewracania się z boku na bok, sięgnęłam po jakąś mało
wymagającą robótkę z którą można się kokosić w ciepłym łóżku.
Padło na resztki bawełny niewiadomego pochodzenia wyciągnięte z jakiegoś kąta przez Smyka.
I tak przez kilka nocy powstały łapki kuchenne: dwie białe oraz jedna kolorowa z cieniowanej bawełny.
Te
białe niebawem zaczną służyć w kuchni koleżanki, która wyraziła chęć
przygarnięcia ich mimo wysoce niepraktycznego koloru białego.
Ponad łapkami widać na zdjęciu resztkę nici, które zostały - jak widać udało mi się zużyć je niemal całkowicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz