piątek, 30 marca 2018

Bułka tarta (2008-09-10)

Ponieważ wrzesień u nas to jeszcze miesiąc letni, słonko świeci i pomimo chłodnych poranków popołudnia są upalne (ok. 30 stopni celcjusza), codziennie po pracy i przedszkolu jedziemy ze Smykiem do jakiegoś parku.

Wczoraj nie było inaczej, z tym, że zabraliśmy ze sobą rowerek i uskutecznialiśmy naukę jazdy na trókołowcu na parkowych alejkach w przerwie pomiędzy zabawą na drabinkach i innych przyrządach drabinkopodobnych. 

Takie pchanie trójkołowca z siedzącym za kierownicą Hultajstwem to czynność dość wyczerpująca, więc po powrocie do domu zaparzyłam sobie aromatycznej herbatki i zapadłam w fotelu, żeby nieco odsapnąć.

Po chwili przychodzi do mnie Smyk z woreczkiem, w którym odmarażały się bułki wyciągnięte wcześniej z zamrażalnika i położone na szafce w kuchni. (Smyk niemal nie jada pieczywa, ale czasem najdzie go ochota. Wtedy odrywam kawałek bułki i daję mu do spałaszowania.) Zadowolony, zabrał kawałek bułki i, w moim przekonaniu, wrócił do przerwanej zabawy.

Po jakimś czasie moją uwagę zwróciła dziwna cisza panująca w pokoju. Dziecka nie było słychać, a wiadomo, że to wzbudza czujność lub wręcz niepokój. Wychyliłam się zza fotela i oczom moim ukazał się taki oto widok:
 
 
Hultajstwo przyniósł sobie z kuchni tarkę i tarł bułkę, którą mu dałam. Na środku pokoju.

Dodam tylko, że ja bułkę tartą kupuję w sklepie, nigdy jej sama nie produkuję.
Marchewkę, jabłko, żółty ser - i owszem.

(Jakość zdjęcia kiepska, bo to z komórki.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...