piątek, 30 marca 2018

Przebudzenie (2008-09-09)


Niedzielny poranek.
Jeszcze w objęciach Morfeusza, ale powoli zaczyna docierać do mnie to co na jawie.
Najpierw w postaci sapania nad uchem.
Aha! Hultajstwo już nie śpi. Aż dziw, że tak grzecznie czeka aż ja się obudzę.
Staram się leżeć spokojnie udając, że ciągle jeszcze śpię, ale sapanie nie ustaje, więc otwieram oczy.
"Hi!" woła do mnie moje dziecko, promiejąc radością.
A potem dostaję buziaka w czółko, i jeszcze w oko, w nos, w policzek.
Jakby było mało, dziecko delikatnie głaska mnie po policzku i słodko się do mnie uśmiecha.
To co, że jest 6.40 rano.
Kto by na to zwracał uwagę w obliczu TAKIEGO przebudzenia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...