piątek, 30 marca 2018

Central Park Hoodie (2008-11-14)

Kiedy zobaczyłam go w necie po raz pierwszy, wcale mi się nie spodobał. Nic a nic!
Dopiero kiedy zobaczyłam wersję Svetlany to zaparło mi dech i wiedziałam, że muszę taki mieć.

Mój Hoodie robiłam posiłkując się zdjęciami Svetlany. Kiedy miałam już część swetra zrobioną, na forum wywiązała się dyskusja na ten temat, w rezultacie której dostałam od Małgosi opis po angielsku. Przydał się przy kapturze.

Moja wersja różni się nieznacznie i od oryginału i od swetra Svetlany: sam sweter jest nieco dłuższy (65 cm - to moja ulubiona długość), poza tym na rękawach zrobiłam po jednym warkoczu. Kaptur wyszedł idealnie, ani za duży ani za mały - aż sama jestem zdziwiona, bo tym razem obyło się bez prucia i poprawek. 
Ponieważ z założenia jest to sweter do noszenia zamiast lekkiej kurtki, więc rękawy są nieco dłuższe niż w swetrze do noszenia we wnętrzach - tak, żeby można było schować zmarznięte dłonie zwinięte w piąstki.

Ciężko zrobić dobre zdjęcie czarnej dzianiny na dodatek w ponurym i szarym listopadzie. Niestety efekt moich poczynań w tej materii jest dość marniutki, więc trzeba puścić wodze wyobraźni, żeby zobaczyć całe piękno tego sweterka. 
 
Zużyłam prawie 5 motków wełny merino z Bernat Lana (198m/100 gram) w kolorze Ebony, druty US6 (4.25 mm) i US8 (5 mm).
W pracy jedna osoba stwierdziła, że sweter wygląda jak ze sklepu - to chyba komplement, prawda?
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...