Dopiero kiedy zobaczyłam wersję Svetlany to zaparło mi dech i wiedziałam, że muszę taki mieć.
Mój
Hoodie robiłam posiłkując się zdjęciami Svetlany. Kiedy miałam już
część swetra zrobioną, na forum wywiązała się dyskusja na ten temat, w
rezultacie której dostałam od Małgosi opis po angielsku. Przydał się przy kapturze.
Moja
wersja różni się nieznacznie i od oryginału i od swetra Svetlany: sam
sweter jest nieco dłuższy (65 cm - to moja ulubiona długość), poza tym
na rękawach zrobiłam po jednym warkoczu. Kaptur wyszedł idealnie, ani za
duży ani za mały - aż sama jestem zdziwiona, bo tym razem obyło się bez
prucia i poprawek.
Ponieważ z założenia jest to sweter do
noszenia zamiast lekkiej kurtki, więc rękawy są nieco dłuższe niż w
swetrze do noszenia we wnętrzach - tak, żeby można było schować
zmarznięte dłonie zwinięte w piąstki.
Ciężko zrobić dobre zdjęcie czarnej dzianiny na dodatek w ponurym i szarym listopadzie. Niestety efekt moich poczynań w tej materii jest dość marniutki, więc trzeba puścić wodze wyobraźni, żeby zobaczyć całe piękno tego sweterka.
Zużyłam prawie 5 motków wełny merino z Bernat Lana (198m/100 gram) w kolorze Ebony, druty US6 (4.25 mm) i US8 (5 mm).
W pracy jedna osoba stwierdziła, że sweter wygląda jak ze sklepu - to chyba komplement, prawda?
W pracy jedna osoba stwierdziła, że sweter wygląda jak ze sklepu - to chyba komplement, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz