Trochę statystyki:
wzrost: 95 cm (50 percentyli)
waga: 16 kg (95 percentyli)
W ciągu minionego roku Smyk urósł 10 cm i przytył 3 kg.
Od jakiegoś czasu wożę w samochodzie w zasięgu ręki kartkę papieru i długopis.
Bardzo często czekając na zielonym świetle notuję powiedzonka Smyka.
Nie
zawsze uda mi się zapisać wszystko, bo światło zmienia się na zielone i
trzeba jechać. Coś co wydawało się oczywistego w danym momencie,
następnego dnia wcale na takie już nie wygląda. Bo co mogą oznaczać
takie oto słowa mojego dziecka?
- A fiszi uma ga edzie papa.
Wtedy wiedziałam. Zapytany Smyk potwierdził moje domysły. Tyle, że zapomniałam...
* * *
Jedziemy sobie samochodem, nagle Smyk mnie poucza:
- Wawa, waza, łaza...
- Mam uważać? - olśniewam domyślnością...
- Yeah!
- Bardzo uważam syneczku.
- Mama wazaj badzo!
* * *
Przejeżdżamy skrzyżowanie. Ulicą od strony Smyka nadjeżdża samochód, ale jest jeszcze dość daleko. Smyk woła:
- Tam! Buma kamin! (Stamtąd nadjeżdża samochód!)
* * *
- Ten pan mówi top!
* * *
- Mama! Look! Tuwów!
- Tak, to autobus szkolny, bo tam jest szkoła, - wskazuję palcem szkołę.
- Kowa - powtarza za mną Smyk i dodaje - Ksyzyś musi...
- i tu nie potrafi się wysłowić, więc mu pomagam, bo ten dialog
przerabialiśmy już kilkakrotnie, więc oboje wiemy o co chodzi:
- Tak, Krzyś musi najpierw robić siku i kupę do ubikacji żeby mógł iść do szkoły.
- Yeah. - Poważnie przytakuje Smyk.
* * *
- Mama bajka!
- Dobrze, ale tylko jedna! Którą chcesz?
- Moze tą? - Smyk podaje mi wybraną płytę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz