piątek, 30 marca 2018

Cyrk w mieście (2009-02-25)

W minioną niedzielę Smyk był pierwszy raz w teatrze.  Przedstawienie dla dzieci „Circus comes to Town" z cyklu „Thomas and Friends"  - to o pociągach oczywiście. Smyk był chyba jedynym chłopcem w całym teatrze, który nie miał na sobie sweterka czy choćby koszulki z sympatycznym pociągiem (ale za to miał odpowiednie buciki.)  Przez całe przedstawienie siedział ciuchutko u mamy na kolanach w sk...
W minioną niedzielę Smyk był pierwszy raz w teatrze.
Przedstawienie dla dzieci „Circus comes to Town" z cyklu „Thomas and Friends"  - to o pociągach oczywiście. Smyk był chyba jedynym chłopcem w całym teatrze, który nie miał na sobie sweterka czy choćby koszulki z sympatycznym pociągiem (ale za to miał odpowiednie buciki.)
Przez całe przedstawienie siedział ciuchutko u mamy na kolanach w skupieniu obserwując scenę, ale kiedy tylko na chwilę pociągi z niej znikały, natychmiast pytał się gdzie się one podziały i kiedy znowu wjadą na scenę.
Ja nudziłam się jak mops, ale robiłam jedynie za opiekuna. Poza tym drażniły mnie wrzaski innych dzieci. Wydaje mi się, że takie przedstawienie nie jest kierowane do dzieci poniżej pewnego wieku. Nie udało mi się wypatrzeć ani jednego dziecka poniżej 1.5 roku, które zwróciłoby choć na chwilę uwagę na scenę i aktorów. No ale to moje osobiste zdanie. Hultajstwu te wrzaski na szczęście nie przeszkadzały.

A teraz zdjęcie prezentujące efekty mody na pewne zabawki. Jeśli przez przypadek wspomni się jeszcze wśród znajomych, że dziecko lubi się takimi zabawkami bawić, reultat jest mniej więcej taki:




Na zdjęciu lokomotywa Thomas razy cztery. Od lewej: Thomas latarka (wydająca dźwięki), Thomas z metalu (można wziąć do kąpieli i się  nie popsuje), Thomas z plastiku na baterie (kąpile nie wskazana), Thomas drewniany  (wagoniki przyczepiane na magnes - to ta srebrna kropka z przodu).
To, że dziecko nie jest jeszcze od stóp do głów ubrane przez znajomych w garderobę z emblematem Thomasa zawdzięczam jedynie dość wysokim cenom wszystkiego z czego uśmiecha się ta sympatyczna buźka.


W  niedzielę wieczorem natomiast moje dziecko pierwszy raz powiedziało mi, że mnie kocha. Nie, że mnie lubi, tylko właśnie, że kocha.
Po wieczornej kąpieli mocno mnie przytulił, ucałował i powiedział:
- Kocham.
I zrobiło mi się taaaak doooobrzeeeee....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...