sobota, 31 marca 2018

Czas szczerbatych (2011-04-28)

Jakieś dwa tygodnie temu zaczął się Smykowi ruszać pierwszy mleczak - dolna jedynka.
Wydaje mi się, że to trochę za wcześnie, ale z drugiej strony pierwsze mleczaki wyszły Smykowi kiedy miał zaledwie cztery miesiące, więc może  tak musi być w jego przypadku.
Dentysta (akurat dzisiaj byliśmy na czyszczeniu i fluorowaniu) twierdzi, że mimo, że większości dzieci pierwszy ząb wypada około szóstego roku życia, pięć i pół (wiek Smyka) mieści się w statystycznej normie.

Ząb ruszał się i chwiał coraz bardziej. Ta "nowość" w buzi nie dawała Hultajstwu spokoju, więc męczył biednego zęba wypychając go językiem, diagnozował stopień odchylenia paluszkiem.
Żartowaliśmy sobie z mężem wymyślając coraz to nowe sposoby na wyrwanie tego zęba: a to mąż udawał, że idzie do garażu po obcęgi, a to szukaliśmy sznurka, żeby zęba przywiązać, a drugi koniec przymocować do zderzaka samochodu. Ten pomysł bardzo spodobał się Hultajstwu:

- Tak jak w bajce o Reksiu!

W końcu, w sobotę wieczorem, ząb już trzymał się na słowo honoru. Złapałam palcami, pociągnęłam, i Smyk został oficjalnie Szczerbatkiem.
Jak wiadomo, mają Amerykanie swoją wróżkę od zębów, Tooth Fairy, która w nocy wyciąga spod poduszki straconego mleczaka, zostawiając w zamian jakiś prezent.
Nas też odwiedziła. Smyk w zamian za zęba, dostał malutki zestaw klocków Lego - widać wróżka wiedziała co Hultajstwu sprawiłoby przyjemność.
W niedzielę wielkanocną, o rezurekcyjnej porze (6.00), wtargnął Smyk do naszej sypialni, żeby podzielić się z rodzicami radosną nowiną:

- Tooth Fairy była!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...