Wczoraj wieczorem oglądałam Czterech Pancernych, kiedy Mały
się obudził po trzech godzinach snu i za nic nie chciał powrócić w
objęcia Morfeusza. Zaprosiłam Go więc na projekcję. Drzemał rozkosznie w
moich ramionach, ale co jakiś czas spoglądał na ekran. Wydawało mi się,
że to widok Szarika zadziała na Niego pobudzająco, ale nie! To na widok
czołgu podskakiwał na moich kolanach, wskazywał paluszkiem na telewizor
i wołał po swojemu: E! EE! EEEEEE!
I pomyśleć, że nasze dziecko nie posiada ani jednej militarnej zabawki...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz