piątek, 30 marca 2018

Dedodolant Eve (2009-04-16)

Kolejny odcinek z serii "Co można wygrzebać z maminej szafki".


Tym razem Smyk dorwał dezodorant. 
Aplikuje fachowo a ja mu tłumaczę, że najpierw trzeba się umyć. 

PO,  nie ZAMIAST. 
Narazie to może nie ma znaczenia, ale za kilka lat i owszem. Przykładów nie trzeba długo szukać nosem - niech no tylko zrobi się nieco cieplej i wystarczy wsiąść do pierwszego lepszego środka komunikacji publicznej.


Ale wpis nie na temat higieny, więc dość o tym.


Pierwsza część tytułu wyjaśniona, to teraz czas na tę tajemniczą "Eve".


Kto widział film "Wall-E" to już może mu coś świta.
Ja i Hultajstwo widzieliśmy w kinie, w grudniu. Film podobał się Smykowi i to nawet bardzo. Tak bardzo, że kiedyś kupiliśmy pastę do zębów tylko dlatego, że na opakowaniu narysowany był Wall-E.
 
Teraz dziecko biega z nim po domu i udaje, że to lata Eve. 
A Hultajstwo to Wall-E.
A niebieskie nożyczki to rakieta. 
Oczywiście Smyk wyjechał z tekstem "Łana kiete!" (Chcę rakietę!), ale wyjaśniłam mu już dlaczego prawdziwej rakiety na własność nie może posiadać. 
W sklepach z zabawkami rakiet nie ma. Sprawdziłam. Pozostają nożyczki.



Hultajstwo  zaczyna nawet podśpiewywać sobie, dość niewyraźnie, piosenkę z filmu (KLIK).


Zapewne ten sympatyczny robocik obrzydłby nam całkowicie, ale z opałów wybawił nas Mały Miś i jego przygody. Teraz mamy na zmianę robociki i zwierzątka, a Hultajstwo na przemian wczuwa się w postać Walliego albo kaczki.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...