piątek, 30 marca 2018

Dee Wright Observatory oraz Sisters (2009-09-25)

W piątek, tydzień temu, wzięliśmy z mężem dzień wolnego i urządziliśmy sobie mini wakacje, czyli wyjechaliśmy na trzy dni.

Wyruszyliśmy na wschód, na drugą stronę Gór Kaskadowych.

Pierwszy przstanek: Dee Wright Obserwatory, położone na przełęczy McKenzie, na drodze Nr 242. 
Droga 242 to stara droga, którą podróżowali do Oregonu pierwsi osadnicy. Jest bardzo wąska i kręta i odkąd wybudowaną nową drogę przez inną przełęcz, ta jest zamykana jesienią do czasu aż stopnieje na niej śnieg, czyli przeważnie do czerwca. 
Widoki są zabójcze, ale nie polecam osobom z lękiem wysokości. Od tych wszystkich zakrętów zawsze robi mi się niedobrze i z ulgą witam przerwę w podróży przy obserwatorium.
 
 
Obserwatorium położone jest na wysokości 1730 m.n.p.m. a wybudowano je w czasie Wielkiego Kryzysu w ubiegłym stuleciu.
Nazwa - na cześć kierownika odpowiedzialnego za budowę obserwatorium.

Obserwatorium położone jest na ogromnym polu lawy - wokół nic tylko zwały skał wulkanicznych tak ostrych, że można zniszczyć buty doszczętnie.
Skały te posłużyły do budowy obserwatorium, które składa się z dwóch poziomów.
Górny, to odkryty taras, na środku którego znajduje się mosiężna tablica z nazwami widocznych z tego miejsca wzniesień i strzałkami wskazującymi który to szczyt.
 
 
Pod spodem, w ścianach okrągłego pomieszczenia umieszcono okna i okienka różnej wielkości tak sprytnie, że stając przy każdym z nich, widzimy jeden szczyt, dokładnie w środku okna. Żaby wyjrzeć przez niektóre z nich trzeba stanąć na specjalnym stopniu. Przy każdym okienku znajduje się tabliczka z nazwą oraz wysokością wzniesienia.

Wokół obserwatorium, przez pole lawy prowadzi wyasfaltowany szlak, więc można sobie pospacerować w tym księżycowym krajobrazie.

Smyk stwierdził, że obserwatorium to "zamek" i tak się wyszalał po schodach, że zaraz po odjeździe z tego miejsca zasnął, choć było to dopiero południe.

A my pojechaliśmy dalej. 
Ponieważ do następnego miejsca mieliśmy już niedaleko, więc zatrzymaliśmy się po drodze w miasteczku Sisters.
Tata został w samochodzie ze Smykiem i też uciął sobie drzemkę, a ja pospacerował po Sisters i pstryknęłam kilka fotek. Można je zobaczyć tutaj.
 
 
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...