Zaganiam wieczorową porą dziecko do sypialni. Smyk łapie książkę o 
rekinach, siada na dywanie i podnosząc do góry nóżki i rączki z 
rozcapierzonymi paluszkami oznajmia:
- Ja cie tą bajkę na tyle minut! 
- Dwadzieścia. Dobrze.
- Nie dwadzieścia! TYLE!!!  - Poczym zaczyna liczyć paluszki. Dołączam, i liczymy razem. Wyszło nam... dwadzieścia!
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz