Z bawełny kupionej kiedyś na yard sale zaczęłam robić torebkę na początku września ubiegłego roku. Część szydełkowa poszła szybko i bardzo mi się podobała.
Problemy zaczęły się, kiedy zasiadłam do maszyny chcąc wykończyć 
torebkę (podszewka, zamek). W efekcie torebka poszła wkąt, gdzie 
przeleżała niemal 11 miesięcy.
W końcu przeprosiłam się z nią, wykończyłam ręcznie i zaczęłam nawet używać.
Aż tak bardzo nie podoba mi się, ale jest jasna i pasuje do letnich
 rzeczy. Poza tym ma krótki pasek i łatwo mi ją przycisnąć do ciała 
niosąc siatki z jedzeniem, robótką i zabawkami na plac zabaw. Mogłaby 
być odrobinkę większa - notes, w którym mam zapisane Bardzo Ważne Rzeczy mieści się tak akurat.
Torebka jest zrobiona z resztek bawełny kremowej, melanżowej i pomarańczowej. Szydełko 5 mm.
Nieprędko porwę się na kolejną.
Zdecydowanie jeden z mniej udanych projektów.
 

 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz