Szalenie podobają mu się niemowlaki, może im się godzinami przyglądać, no i chciałby być takim dzidzi.
Bawimy się więc w dzidzi.
Smyk
kładzie się na wersalce i udaje, że płacze. Ja wkładam mu do buzi
"butelkę" z mlekiem (czyli kubek z dziubkiem, bo butelek ze smoczkiem to
u nas nie ma już od dawna). Mój dzidzi kładzie rączki koło głowy, tak
jak to robią niemowlaki a ja mam cały czas trzymać butelkę. Co jakiś
czas moje baby "wypluwa"
smoczek butelki i dalej płacze, a mama ma wykazać się czujnością, dać
mleka a potem wziąć na ręce zawiniętego w kocyk i kołysać, jak się
kołysze płaczące niemowlęta.
Eeee.... no tak, do piersi też usiłuje się przystawić... (pamięta czy zobaczył gdzieś?)
Słyszałam,
że takie coś dzieci przechodzą, kiedy w ich życiu pojawia się młodsze
rodzeństwo. Życia Krzysia nie zakłóciło pojawienie się żadnej
siostrzyczki czy braciszka. Nic takiego nie nastąpi też ani w
niedalekiej ani w odległej przyszłości.
No to skąd mu się to wzięło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz