sobota, 31 marca 2018

Fiołkowe saszetki na lawendę (2010-08-11)

Ponieważ został mi skrawek materiału po uszyciu sukienki, którego oczywiście szkoda mi było wyrzucić, postanowiłam połączyć go z resztką kanwy (też nie  mogłam się przemóc, żeby tak po prostu wyrzucić do kosza) i tak powstały kolejne saszetki na lawendę:
 
 
Schematy haftów można znaleźć na tym blogu.

Ponieważ kanwa to osiemnastka, więc użyłam pojedynczej nitki - cieniowanej fioletowej ze zbioru nieopisanych nitek zakupionych swego czasu na yard sale.




 
Pierwotnie, saszetki miały zostać ofiarowane w prezencie. Z uwagi na pewne niedociągnięcia, postanowiłam zatrzymać je u siebie.
Haftując serduszko z kokardką (poniżej) ukłułam się i kropelka krwi poplamiła kanwę. 
Nie zaprałam odrazu i niestety plamka została, choć może nie widać tego na zdjęciu.
 
S
ame saszetki wyszły nieco za wąskie, i dlatego wiązanie wstążeczek jest takie kombinowane.
Ale przynajmniej udało mi się równo przyszyć kanwę do materiału, a jeśli chodzi o mnie to dość spore osiągnięcie.

Zostało mi jeszcze troszkę tego fiołkowego materiału, a i kanwy posiadam nieco resztek i reszteczek, więc pewnie nie będą to ostatnie drobiazgi tego typu. 
Szaf, szafek, pawlaczy i komódek mamy wbród - pochłoną jeszcze sporą ilość saszetek.
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...