piątek, 30 marca 2018

Gdzie jeszcze da się wleźć? (2008-12-02)

Będąc w niedzielę w sklepie, kiedy już wybraliśmy wśród jedynych 150-ciu kranów nasz nowy kran do kuchni, postanowiliśmy dać się wybiegać dziecku - w końcu w sklepie jest więcej na to miejsca niż w domu. Hultajstwo z poświęceniem uprawiało biegi z przerwami na trenowanie kondycji mamusi czyli każąc wozić się szybciej wózkiem na zakupy. 

Poszliśmy obejrzeć resztę armatury oraz szafki kuchenne. Kto wie? Może w końcu trafię w totka (gram sporadycznie) i wystąpi nagła potrzeba zagospodarowania kilku milionów dolarów? 

Tym razem nastąpił cud, czyli udało nam się znaleźć szafki, które spodobały się i mi i mężowi a w zasadzie to całej naszej trójce. 
Hultajstwu najbardziej spodobały się marmurowe blaty na które się wdrapywał oraz dolne szafki, do których z uporem maniaka właził i kazał zamykać drzwiczki. 
To ostatnio jedna z jego ulubionych zabaw. 
Wywala cały sprzęt z upatrzonej szafki kuchennej (tej z  robotami kuchennymi) i pakuje się na półkę zamykając drzwiczki od środka.

W sklepie nie miałam przy sobie aparatu, ale w domu zabawa została uwieczniona:
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...