piątek, 30 marca 2018

Potty Training II (2008-12-04)

Smyk już od dawna jest świadomy swoich potrzeb fizjologicznych i nawet miał okresy, kiedy załatwiał się do ubikacji, ale jak mu się ta atrakcja znudziła to wracał do pieluch. Skrzętnie wykorzystywał wszelkie zawirowania typu wyjazd do Polski czy choroby, zwłaszcza moje.
Jak pech to pech! Mama w końcu wyzdrowiała, nabrała sił i zdecydowanie zawołała:
Dosyć! Basta!  Enough!
Decyzja zapadła, że koniec z pieluchami i nie ma od niej odwołania. Dzisiaj mijają dwa tygodnie od tego dnia.
Oczywiście Smyk tę decyzję oprotestował. Nie straszny był mu szlaban na słodycze czy bajki. Przez pierwsze 3 dni ani razu nie poprosił ani o jedno ani o drugie, bo miał zapowiedziane, że dostanie wtedy, jak się załatwi do nocnika.
Pierwszego dnia raz zrobił siku do nocnika, resztę w gacie. Wieczorem nastawiłam pranie.
Drugiego dnia dwa razy zawołał, że musi siusiu, reszta poszła w gacie. Wieczorem nastawiłam pranie.
Trzeciego dnia nastąpiła eskalacja akcji protestacyjnej Hultajstwa - cały dzień załatwiał się tylko i wyłącznie w majtki, tak, że zabrakło nam czystych. Spodni nie, bo ma sporo, ale pod koniec dnia i tak biegał po domu z gołym tyłkiem. Pojechałam do sklepu dokupić majtek. Tego dnia dwa razy nastawiałam pralkę. Pełną.
Przyznam, że byłam zrozpaczona. Mąż sugerował odpuszczenie sobie, ale wyjaśniłam mu, że to jest próba sił. Ten kto pierwszy odpuści będzie przegrany na całej linii i to nie mogę być ja, bo ileż dziecko ma chodzić w pieluchach?
Czwartego dnia nastąpił przełom. Smyk zaczął wołać, że potrzebuje do toalety. I już tak zostało. Częstotliwość prania wróciła do normy. Apetyt Smykowi zmalał - za każdym razem jak się załatwi do nocnika/ubikacji dostaje cukierka albo żelka.
Do rytuału weszło samodzielne wynoszenie przez Hultajstwo nocnika do łazienki i wylewanie zawartości do muszli oraz spłukiwanie wody. I to tylko do tej małej toalety, bardziej oddalonej niż łazienka. Dziwne, ale jeszcze nic się po drodze nie wylało na podłogę.
Oczywiście zdarzają się wypadki, oraz celowa dywersja - dziwnym trafem Hultajstwo zawsze zleje się w majtki jak rozmawiam przez telefon z tatą. Coś mi tu zalatuje zazdrością. W nocy też są pieluchy i w czasie drzemki w ciągu dnia.
W przedszkolu Hultajstwo nie chce mówić paniom, że musi siusiu i leje w gacie. Jak zrobi kupę to wdrapuje się na stół do zmieniania pieluch i czeka, aż któraś pani go zauważy i przyjdzie mu zmienić pieluchę.
Poza domem doszły nam nowe atrakcje: szukanie toalety w sklepie w trakcie zakupów (na szczęście z tym akurat nie ma tutaj problemów) oraz zatrzymywanie się w McDonaldsie na siusiu, bo za daleko do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...